niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział Trzeci

*Eva*
    Od razu po lekcjach zdecydowaliśmy się zajrzeć do Lily do domu. Wiedzieliśmy przecież, że jej rodziców nie ma, a ona sama tak naprawdę nie jest mocno chora, bo gdyby była, to Harry z pewnością by o tym wiedział.
     Spotkaliśmy się więc przed budynkiem szkoły pięć minut po dzwonku obwieszczającym koniec zajęć. Byłam sama pośród chłopaków, ale nie czułam się ani trochę dziwnie. W sumie Lily często robiła sobie krótkie przerwy od szkoły, a ja trzymałam się z Zaynem, Liamem i Louisem jeszcze zanim Lily i Harry przyszli do naszego liceum.
- Mam wyrzuty sumienia - przyznał Louis, kopiąc przy tym czubkiem buta grudę śniegu, znajdującą się na ziemi.
- Co się stało? Stary, czy tobie już naprawdę odbiło? - zainteresował się Zayn. Bo to w sumie było bardzo dziwne. Tomlinson nigdy nie miewał wyrzutów sumienia. Miałam więc podstawy twierdzić, że nie o tego typu wyrzuty u chodziło.
    Chłopak pochylił głowę, niby z pokorą i chwilę namyślił się jak skonstruować swoją wypowiedź, aby zabrzmiała w miarę sensownie i zrozumiale. Po chwili wyjaśnił nam:
- Poprawiałem się dzisiaj, żeby nie wkurzać już rodziców i przez to zapomniałem, że powinienem poświęcić wam trochę mojej cennej uwagi. Razem zapomnieliśmy pognębić dziś Devine'a.
     Liam, Harry i Zayn wybuchli naraz głośnym śmiechem. Nawet ja im zawtórowałam, gdyż także uważałam, że Josh - mój rówieśnik - jest naprawdę żałosny.
    Wreszcie dotarliśmy pod dom naszej koleżanki. Byliśmy już we wspaniałych nastrojach, gdyż snuliśmy niecne plany, jak uda nam się wreszcie załatwić tę ciotę. Prawdę mówiąc, wcale nie byłam pewna, czy oby na pewno chciałabym go ZAŁATWIĆ. Byłam zdania, że zwykłe podręczenie by starczyło. W zupełności. Zawsze mi się zdawało, że naszym celem było po prostu uświadamianie ludzi, że robią źle, nie okazując sobie szacunku. Ale czy naprawdę trzeba było go uświadamiać aż w tak brutalny sposób?
    I wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że chciałabym chronić tego nowego - Nialla. Wiedziałam przecież, że Louis od razu obierze go sobie jako drugi cel. Być może nawet równorzędny z Joshem. Ale... Co on był nam winien? Wiem, jak wyglądałaby odpowiedź Zayna na to pytanie "Nie szanuje się chłopak, to jego sprawa. Ale nie może przecież wymagać od nas szacunku". W sumie, to chyba miał rację, jakby tak głębiej się zastanowić. Nie wiem, co mi do głowy strzeliło z tym chronieniem blondynka, ale czułam, że to po prostu silniejsze ode mnie. Jakieś macieżyńskie uczucia, czy co... W sumie, jeśli przemilcze pare spraw, to Louis chyba nie będzie miał mi tego za złe? Prawdopodobnie się nawet nie dowie.
    Lily otworzyła nam już po drugim dzwonku. Ubrana była w strój domowy: czarne legginsy, fioletowa bluza, biały top i fioletowe kapcie dobrane kolorystycznie do ubrania. Włosy związała w kucyk gumką, która także nie psuła jej stroju. Gdy tylko nas zobaczyła, uśmiechnęła się ciepło i zaprosiła nas do środka.
     Rozsiedliśmy się wygodnie w jej nowocześnie urządzonym pokoju. Liam i Zayn na dywanie, ściśle do siebie przylegając, Lou obok Harry'ego, a po obu ich stronach ja i Lily. Prawie zawsze siadaliśmy w ten sposób.
- Jak w szkole? - spytała szatynka, jednocześnie podając nam szklanki z ciepłą herbatą owocową, którą zaparzyła już kilkanaście minut wcześniej.
- W sumie, to całkiem spoko - uśmiechnął się Harry, zerkając przy tym na Zayna. No tak, on przecież jeszcze nie wiedział o co chodziło mu z tą WIELKĄ nowiną. - Zayn, powiesz nam w końcu?
     Brunet uśmiechnął się tajemniczo i - podpierając kolano Liama - dźwignął się na kolana, po czym z dumą oświadczył.
- No, ja nie mam nic do powiedzenia, chociaż jako pierwszy się o tym dowiedziałem. Tutaj jednak więcej informacji może udzielić Liam albo Eva, bo to oni chodzą z nim do klasy.
- To on? - ucieszył się Louis - Kolejna osoba do dręczenia?
     Malik uśmiechnął się tajemniczo, ja natomiast z całą pewnością zrobiłam się czerwona.
- Na takiego wygląda. Jutro możemy się nim zająć.
 Louis zaśmiał się nieprzyjemnie, chociaż z całą pewnością jeszcze kilka tygodni...dni... Nie, jeszcze wczoraj z całą pewnością uznałabym jego śmiech za jak najbardziej słuszny i być może sama także bym się do niego dołączyła. Gdyby to tylko nie był Niall. Gdyby nie te jego duże, szeroko otwarte, niebieskie oczy. Podświadomie chciałam go przed nami chronić.
------------------------------------------------------------------
 Witajcie, oto i trzeci rozdział :) Jak się Wam spodobał?

3 komentarze:

  1. SUPEER
    Eva hmmm... nie wiem co powiedzieć na jej temat xD Jest inna niż reszta. To chyba dobrze...
    Lou jakie ma wyrzuty xD
    Weny i do nn ;**

    Tosia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, świetne, wciągające :D
    Czekam na więcej!
    Ładny wygląd bloga.
    Zapraszam - http://harrystylesfanfictionzuzia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. barzo fajnie piszesz :) czekam na kolejny rozdzial :) Zapraszam na mój blog: http://natally-nat.blogspot.be/ oraz na moj kanał na YouTube:https://www.youtube.com/user/natallyandnat :)

    OdpowiedzUsuń