niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział Piąty

*Josh*
    Niall pojawił się w moim życiu całkiem niespodziewanie. Z początku nawet nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Nie miałem bowiem zbyt wielu kumpli, a jeśli już jakiś miałem, to przestawali się oni do mnie odzywać po tym, jak zobaczyli, co wyprawia ze mną Louis i jego paczka. Mówią, że wspólne cierpienie zbliża ludzi, być może naprawdę tak jest.
    Irlandczyk tak naprawdę niczym mnie nie porwał, ale był pierwszą osobą, która ode mnie nie uciekła. A potem naprawdę zaczęliśmy się rozumieć. Czuję, że mogę pogadać z nim niemal o wszystkim. Niemal, bo w naszej relacji istnieją trzy zakazane tematy: Louis, moje tabletki i jego nadgarstki. Tych tematów po prostu nie poruszamy, staramy się żyć normalnie, chociaż wiemy, że to jest trudne.
    Na przykład takie moje ukrywanie się. Nie chcę nic mówić Niallowi, bo wiem, że to i tak w niczym nie pomoże. Ale chłopak ma jedną wielką wadę - karmi mnie wszystkim co popadnie. Mówię mu wtedy, że nie mogę, nie jestem głodny, ale ileż można udawać? Na poczekaniu wymyśliłem wymówkę o skłonnościach do tycia, co wcale nie jest aż takim kłamstwem. Nie jest też to jednak cała prawda.
    Poczułem wibracje w prawej kieszeni jeansów i od razu wiedziałem, że to on. W sumie nikt poza nim i operatorem sieci do mnie nie pisał. Smutna prawda. Odczytałem więc natychmiast krótkiego esemesa.
Masz czas się spotkać?
    Odpisałem, że oczywiście i po niecałych dwudziestu minutach siedzieliśmy już na murku za moim domem. Moi rodzice uwielbiali Nialla, cieszyli się w ogóle, że w końcu z kimś wychodzę po lekcjach, że nie jestem już całkiem sam. Ale nie znali całej prawdy.
- Mam już dosyć mojego ojca. Bez przerwy się mnie o coś czepia - poskarżył mi się blondyn. Ostatnio robił to coraz częściej, ale nie chciał dokładnie opisywać swojej sytuacji w domu. Było mi go trochę szkoda, bo ja miałem przechlapane tylko w szkole.
- Próbowałeś z nim rozmawiać? - spytałem, chociaż i tak wiedziałem jaka będzie jego odpowiedź.
- Nie mam zamiaru. Z nim się po prostu nie da. Chcę tylko jak najszybciej skończyć tę szkołę i wyprowadzić się gdzieś na studia.
    Pokiwałem spokojnie głową. Ten temat niestety można było tylko przeczekać. Po kilkunastu sekundach Irlandczyk zeskoczył z murku i zaczął energicznie spacerować w kółko.
- Ej, może trochę spokojniej, co? - próbowałem go nieco przystopować, bowiem irytowało mnie to jego chodzenie bez sensu.
- Wiesz co? Naprawdę coraz częściej zastanawiam się skąd ty masz tyle opanowania w sobie.
    Uśmiechnąłem się tylko do niego. Jeszcze nie był czas, aby o tym wspominać. Znaliśmy się zbyt krótko.
~ * ~
     Teraz przerwy spędzałem głównie z Niallem. We dwóch raźniej, chociaż przez to Louis mógł nas łatwiej znaleźć. Chłopak jednak nie zawsze miał ochotę, żeby nas gnębić. Tego dnia akurat jednak miał.
- Horan, daj spisać geografię.
    Kątem oka zobaczyłem, jak Liam Payne staje z hardą miną nad moim kumplem. Domyślałem się, że blondyn da mu ten zeszyt i podejdzie, by ze mną porozmawiać. A jednak się pomyliłem. Do tej pory to ja zawsze się stawiałem, Niall był posłuszny, ale widocznie i on w końcu zaczynał rozumieć, że i tak nic tym nie zdziała.
- Nie, Liam. Niczego ode mnie nie dostaniesz - odpowiedział dość twardym tonem, przeciętny słuchacz nawet nie dostrzegłby jak bardzo się wtedy bał jego reakcji.
    Mnie jednak zachciało się śmiać. Niall był taki kulturalny, że nawet wrogowi odmawiał z klasą, co brzmiało naprawdę dosyć komicznie. Ale z kumpli się nie śmieje, a poza tym przecież wiedziałem, że zaraz nie będzie mi tak wesoło.
- A niech ci będzie, ty mały skurwielu - mruknął i wymierzył mu cios w policzek. Widziałem to dokładnie, a nawet gdybym nie widział, to z pewnością byłbym usłyszał. Irlandczyk zrobił się czerwony na twarzy, do oczu chyba napłynęły mu łzy, czemu wcale bym się nie dziwił, bowiem nie był jeszcze tak do końca przyzwyczajony do takiego traktowania. Liam po prostu odszedł. Nie spisał od niego lekcji.
     Wiedziałem dobrze, że po takim wydarzeniu nie powinienem podchodzić do niego i zagadywać, ani tym bardziej okazywać współczucia. Obaj przechodziliśmy przez to samo, a sam dobrze wiedziałem, że rozmowa wcale nie pomaga, a tylko jeszcze bardziej denerwuje. Trzeba bowiem wtedy ubrać w słowa to jakim jest się słabym.
     Instynktownie czułem, że Niall widział mnie wtedy, tym bardziej bałem się do niego podejść. Unikałem go przez pierwszą połowę dnia i spotkaliśmy się dopiero na długiej przerwie, po której mieliśmy mieć jeszcze tylko jedną lekcję. Przez ten cały czas jednak nasza rozmowa była dość sztuczna, bowiem i on i ja staraliśmy się za wszelką cenę unikać tematu dzisiejszego postawienia się Irlandczyka.
    No i stało się to, czego boimy się niemal codziennie. Kolejne bliskie spotkanie z Louisem i resztą przy wychodzeniu ze szkoły. Czekali na nas. Liam i Zayn ruszyli od razu w naszym kierunku.
- Devine, dziś kolej na ciebie. Horan już dostał za swoje.
     Naraz wzięli mnie z dwóch stron i przyprowadzili do Harry'ego. Tak do tego chłopaka z pierwszej klasy, który tak naprawdę zbyt często nie brał czynnego udziału w bójkach. Tego zapatrzonego w Louisa. W tym czasie właśnie Tomlinson zajął się przytrzymywaniem Nialla. To może dziwne, ale w tamtym momencie wcale nie myślałem o tym, że będzie mnie bolało, ale że Niall będzie musiał na to patrzeć. Kiedyś mi mówił, że tego nienawidzi.
- Widzisz, Devine? Jesteś żałosny - syknął w moja stronę Zayn - Zobacz, nawet mały, słodki Harry da ci radę.
     Przecież wiedziałem, że da i bez demonstracji. "Mały, słodki Harry" jednak dwa razy odetchnął głęboko i przystąpił do działania. Zdążyłem jeszcze zauważyć, jak Niall znajdujący się w uścisku Louisa zaciska oczy, żeby na to nie patrzeć.
-----------------------------------------------------------------------------
 Hejcia, kochani <33 Myślałam, że się już dzisiaj nie wyrobią, ale jestem ;) Dziękuję za uwagę

3 komentarze:

  1. No no... widzę, że ktoś tu ma swoich przystojnych idoli ^^
    hehe xd Świetny blog :) Zapraszam do mnie
    blog-blogerek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko się czytało. Masz ładny styl.
    Szkoda mi tych chłopaków....
    Przeleciałam pobieżnie poprzednie rozdziały i bardzo podoba mi się, że zmieniasz narratorów. Co do samego One Direction nie będę ukrywać fanką nie jestem, ale nic do nich nie mam.
    Życzę weny ;)

    http://klaracelmer.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale kontakty chłopak-chłopak w opowiadaniach są bardziej ciekawe i wbrew pozorom bardziej emocjonujące. Wiele jest opowiadań właśnie z takimi relacjami, które wiele osób robi źle... Nie pokazują ich miłości i uczuć, a właśnie kładą szczególny nacisk, żeby podkreślić, że są homo... Nie umiem tego napisać, ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. Nie wiem jak jest z tobą, bo to dopiero 2 rozdział, ale chętnie sprawdzę jak sobie radzisz :) Jak na razie jest bardzo dobrze. Szkoda, że tak mało dialogów, ale bardzo ładnie opisujesz emocje bohaterów.
    Bardzo ładny wygląd. Stonowany i przejrzysty.
    Zapraszam także do mnie i liczę na subiektywny komentarz.
    http://everythingdepends-on-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń